piątek, 27 czerwca 2014

Rozdział 1.

      Byłam na meczu siatkówki Polska- Holandia. Grała dwójka moich ulubionych siatkarzy- Piotr Nowakowski i Dick Kooy. Obydwaj oczywiście w pierwszej szóstce.  Mecz skończył się po tie-breaku 3:2 dla nas.
-Piotrek!!- krzyknęłam, ale nie usłyszał. – CICHY!- wydarłam się na całą halę.
-Co chcesz?- spytał. Podałam mu kartkę i długopis. Zmierzył mnie od góry do dołu. – Nie chcesz się spotkać na kawie? Kawiarnia Lotos, dwudziesta.- puścił oczko i odszedł.
   Dochodziła dziewiętnasta. Poszłam w kierunku mieszkania. Weszłam z uśmiechem na ustach. Umyłam ręce i zmierzyłam cukier. Wynik wskazywał 103. Zrobiłam sobie jedną kanapkę z sałatą i z lodówki wyciągnęłam Monte. Kuraś by się zdenerwował. Włączyłam telewizję i włączyłam studio po meczu. Akurat wypowiadał się Pit.
-Czekasz na USA pewnie.- w ramię szturchnął go reporter.
-Teraz czekam na dwudziestą, bo umówiłem się z pewną blondynką o brązowych oczach. Pozdrawiam cię!- uśmiechnął się i odszedł bez powrotu.
    Momentalnie się uśmiechnęłam. Jakie to miłe z jego strony. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał dwadzieścia po dziewiętnastej.
-Fuck. Insulina.- uderzyłam się w czoło i poszłam podać sobie insulinę w udo.
    Poprawiłam makijaż, włosy, nasunęłam szpilki i wyszłam zamykając mieszkanie.
   Do Lotosu miałam kilka ulic. Równo za dziesięć dwudziesta usiadłam i czekałam na siatkarza. Punkt dwudziesta usiadł naprzeciw mnie.
-Miło, że się zjawiłaś.- uśmiechnął się do mnie przywołując kelnera.
-Ja nic nie chcę.- uprzedziłam. Spojrzał na mnie dziwnie.
-Dwa desery czekoladowe.- powiedział.
-Nie mogę zjeść.- powiedziałam.
-Czemu?- spytał, bo nic nie rozumiał.
-Nie mogę…- odpowiedziałam spuszczając wzrok.
-Powiedz mi…- nalegał.
-Mam cuk…- zaczęłam, ale ugryzłam się w język.- Mam chore gardło.
-Jakoś krzyczałaś na całą halę za mną.- uśmiechnął się pod nosem.
-No dobra. Dziękuję.- podziękowałam za deser.
           Zaczęłam jeść wbrew woli. Ten to ma smak. „Me gusta” walnął w me usta! Napięta sytuacja powoli zaczęła się rozluźniać.
-To powiesz mi, czemu nie chciałaś tego deseru?- spytał, gdy mieliśmy wychodzić.
-Piotrek, to nie jest rozmowa na takie okoliczności. Znamy się godzinę dopiero!- powiedziałam.
-Klaudia, powiedz.- ujął moją dłoń i spojrzał głęboko w oczy.
-Nieważne…- mocno zacisnęłam usta.  
          Poszliśmy w stronę parku i usiedliśmy na ławce między dwoma drzewami.
-Pamiętam jak tutaj poznałem Bartka. Mieliśmy po pięć lat. Usiadłem i czekałem na mamę… Która później nie wróciła po mnie…- teraz to on zacisnął usta i łzy spłynęły mu po policzku.  – Zostawiła mnie w tym parku. Tutaj. Szła tuż za mną. Wróciła się i mi kazała czekać na ławce. W takim razie czekałem. Godzina, dwie, a nikt nie przychodził. Przeszedł w tym momencie Bartek. Spytał się „Czemu siedzisz tutaj sam?”, a ja odpowiedziałem „Bo moja mamusia jeszcze po mnie nie wróciła…”. On usiadł obok mnie i zaczęliśmy rozmawiać. Kilka godzin później on poszedł do domu, a ja siedziałem czekając na mamę. W okolicy godziny dwudziestej drugiej przechodził policjant „A czemu tutaj jesteś, a nie w domku, maluchu?”. Odpowiedziałem mu tak, jak odpowiedziałem Bartkowi. On wziął mnie za rękę i zaprowadził do Domu Dziecka.- przerwał i łzy mu spłynęły, ale szybko je wytarł.- Uciekłem stamtąd nad ranem i wróciłem na tą ławkę. Bartek przyszedł z powrotem. „Spałeś tutaj?” spytał się trochę przerażony, a ja mu opowiedziałem historię. „Było tam zostać! Chodź ze mną.” Powiedział, a ja szedłem za nim. Zaprowadził mnie z powrotem do Domu Dziecka.- łzy mu spłynęły, ale ich nie wytarł.- Nie chcieli mnie tam z powrotem, więc zaprowadził mnie na policję sprawdzić, czy nikt nie wniósł zawiadomienia o zaginięciu dziecka. Zero…- opowiedział i schował twarz w dłoniach.- Bartek przychodził do mnie do Domu Dziecka przez sześć lat. Dał mi swój numer, gdybym dostał telefon. Pewnego razu przyjechała jakaś rodzina z Międzyborza. Przyjechali akurat nad morze i chcieli zobaczyć dzieci. Na nazwisko mieli…- zaciął się.
-Nowakowscy…- dokończyłam za niego.
-Tak, Nowakowscy. Od razu zobaczyli we mnie potencjał do gry w siatkówkę. Nie ukrywałem tego, że byłem zadowolony, gdy mnie zabrali, ale również chciałem się pożegnać z Bartkiem. Poprosiłem ich, żeby dali mi się z nim pożegnać. Pobiegłem szybko do bloku, w którym mieszkał. Otworzyła mi jego mama i powiedziała, że jest na treningu, ale jak chcę to mogę szybko zadzwonić. Zadzwoniłem i poinformowałem go, o tym, że wyjeżdżam. Powiedział, że jak dostanę telefon mam szybko mu napisać adres, czy fajnie i czy będę grał w siatkówkę. Dalej już chyba wiesz…- powiedział i otarł wszystkie łzy. Przytuliłam go. Wiem co to znaczy być w Domu Dziecka, mimo tego, że tam nie byłam…
-Piotr, ja nie byłam w Domu Dziecka, ale wiem co przeżywałeś… Moich rodziców często nie było w domu. Wyjeżdżali na miesiące… Z jedną osobą się strasznie zżyłam i to była moja gosposia. Druga osoba, która była ze mną mimo wszystko, nawet gdy się ostro pokłóciłyśmy, to mogłyśmy siedzieć obok siebie, ale się nie odzywać to Julia. Teraz to nie mamy dla siebie czasu. Facebook nam został, SMS-y, rozmowy przez telefon i Skype. Jakby moja siostra. Mieszka na drugim końcu Polski, a ja tutaj. Kocham ją jak siostrę. Tęsknie za nią jak za byłym chłopakiem, który mnie zdradził z siatkarką Skowrońską. Czasami miałam myśli samobójcze…- urwałam. –Dobra, ja muszę lecieć.- wstałam i chciałam odejść, ale Piotr złapał mnie za nadgarstek.
-Odprowadzę cię.- wyszeptał i splótł nasze dłonie. Chrząknęłam jednoznacznie, że ma puścić nasze dłonie.- Pardon.- odpowiedział, a ja się spostrzegłam, że się wtedy zarumieniłam. – Ładnie się rumienisz.- szepnął mi do ucha, a ja się jeszcze zaczęłam bardziej się rumienić.
-Dziękuję.- wydukałam i zaczęłam szukać czegoś w torebce.- Cholera. Nie wzięłam portfelu.- uderzyłam się w czoło.
-Po co ci?- spytał.
-No chciałam ci oddać kasę za ten deser.

-No chyba cię pogięło.- odpowiedział, a ja pokręciłam głową. Zdjęłam bluzę i przypomniałam sobie, że od meczu nie przebrałam się. – A kogo masz numerek?- spytał zaciekawiony, a ja się odwróciłam, żeby widział. Zarumieniłam się, gdy szepnął mi do ucha „Dziękuję…” .
__________________________________________

Przegraliśmy. :( 3-1. No i zakończenie roku szkolnego. Jakie średnia? Nie bić mnie; 4,8 :D Ale jednak pożegnania smutne są... :( No cóż. Wakacje, nadrobię :D Pa. Dobranoc, good night :3  

piątek, 20 czerwca 2014

Prolog.

-Niestety, a może i stety wykryliśmy u pani cukrzycę typu pierwszego. – zaczął lekarz. Spojrzałam na niego pytającym wzorkiem.- Jest to cukrzyca, która jest wykrywana zazwyczaj u dzieci i młodzieży… Są też inne przypadki. Na przykład pani.- wyjaśnił.
-Przejdźmy do konkretów, doktorze. Co zrobić, aby się wyleczyć z cukrzycy?- spytałam lekko oszołomiona tą informacją.
-Na dzień dzisiejszy nic. Zastrzyki, zastrzyki i jeszcze raz zastrzyki, odpowiednia dieta, ruch fizyczny… - wyjaśnił.
-Zastrzyki?- przeraziłam się.
-Tak, zastrzyki. Ustawia się odpowiednią ilość jednostek insuliny. Można je wkłuć w tyłek, brzuch, uda i ramiona.- wyjaśnia.
-Insuliny?

   Lekarz pokręcił ze śmiechem głową i usiadł i zaczął mi wszystko tłumaczyć.
________________________________________________________________

Nie mogłam się powstrzymać i dodałam zaraz po "Bohaterach". Ajj... Kto czeka przed telewizorem na mecz? Jaa! :D 

Pozdrooo!! :*  

Bohaterowie.

Klaudia, 26 lat, drugi statystyk reprezentacji Polski, kibic Asseco Resovii Rzeszów, choruje na cukrzycę od trzech lat. 

Piotr Nowakowski, 27 lat, zawodnik Asseco Resovii Rzeszów i reprezentant Polski, w dzieciństwie mieszkał w Domu Dziecka.

Julia, 26 lat, fotografka reprezentacji Polski, kibic Lube Blanca Macareta, uwielbia Bartka Kurka. 


Bartek Kurek, 25 lat, zawodnik Lube Blanca Macareta i reprezentant kraju, przyjaciel Piotrka.
No i wiele, wiele więcej ^^ 
____________________________________
FIKCJA, FIKCJA, FIKCJA! 
Piotr na serio to nie był w Domu Dziecka, ale żeby było jakoś inaczej postanowiłam dodać go do Domu Dziecka ;) 
Cukrzyca, cholera jedna :/ 
Pozdroo! :* 
A za pół godziny meecz! <3