Wpadłam do mieszkania i na szyję rzuciła mi się Julia.
-Debilu! Czemu mi nic nie mówiłaś!?-
skarciła mnie.
-No taa… A było tak fajnie, gdy mnie
całował…- udałam, że się z nim całowałam.
-I jeszcze się z nim całowałaś!?-
skakała po całym mieszkaniu.
-Ogar!- wydarłam się na nią.- Nie
całowałam się z nim! Tylko wpadłam w jego ramiona i trochę tak postaliśmy, ale
oczywiście ktoś musiał zadzwonić i powiedzieć, że jest pod moim mieszkaniem!-
odpowiedziałam lekko zdenerwowana.
-Masz jego numer?- spytała stając z
rękoma założonymi na biodrach.
-Nie…- odpowiedziałam smutno.
-To leć na te miejsce!- popchnęła
mnie w stronę drzwi, a ja
wybiegłam z mieszkania. Oczywiście wpadłam na Nowakowskiego przed klatką
schodową.
-Em… Sorry.- wydukałam i znowu się
zarumieniłam.
-Oj no weź!- krzyknął.- Znowu się
rumienisz!
-No sorry no!- odkrzyknęłam.- Chodź
na lody…- wzięłam go za rękę. Poprowadziłam
go do najlepszej lodziarni w mieście. –Jakie chcesz lody?- spytałam.
-Ja stawiam.- odpowiedział i wyciągnął
portfel.
-Nie. Ja stawiam za bilety i za
wczorajszy deser!- tupnęłam nogą.- Dwa lody czekoladowe.-powiedziałam, gdy
nadeszła nasza kolej.
-Osiem złotych.-odpowiedziała
kasjerka. Szybko na „tacę” położyłam sumę pieniędzy.
-Na następny raz ja stawiam!- powiedział
Piotr, a ja się zaczęłam śmiać zwracając na siebie uwagę przechodniów.
Kilka osób poprosiło Piotra o autograf i zdjęcie. Ja stałam z boku i się
uśmiechałam. Proszono mnie o zrobienie zdjęcia. Piotr się śmiał do mnie albo
cały czas coś do mnie mówił.
-Klaudia… A ta Julia to ładna jest?-
spytał, a ja popatrzyłam na niego z wielkimi oczami.- Bo Bartek się z Natalią
rozstał…- podrapał się po głowie.
-No ładna, ładna… Ale wczoraj jeszcze
w Studiu było jak Bartek się z Natą całował…- powiedziałam.
-Ale po tym się rozstali…-
odpowiedział. Dalej szliśmy w ciszy.
-Wejdziesz?- spytałam przed klatką
schodową. Przepuściłam Piotra, a ten mnie objął w talii i zaczął namiętnie
całować.
-Przepraszam Klaudia…- wyszeptał i
wybiegł z klatki.
Do mieszkania wróciłam rozbita. Klucze rzuciłam na półkę, zdjęłam buty i
wrzuciłam do szafki. Wbiegłam do małej sypialni i rzuciłam się na łóżko z
płaczem. Julia cały czas pukała do drzwi, ale ja nie odpowiadałam. Usiadłam w
kącie z twarzą schowaną w dłoniach. Czemu ja płaczę? Chyba z obawy, że już
więcej go nie zobaczę…
-Ogarnij się. Nie płacz. Bądź silna.
Taki facet rozbił dziewczynę, która nie płakała z powodu cukrzycy?- szeptałam
sama do siebie.
-Klaudia do Matki Boskiej
Częstochowskiej! Otwórz te cholerne drzwi albo je wywarzę!- krzyczała Julia pod
drzwiami.
W obawie, że Julia zrobi wszystko wstałam i powolnym krokiem podeszłam
do drzwi i otworzyłam je. Rzuciła się na mnie i mocno przytuliła. Płakałam w
jej długie włosy.
-Co się stało?- spytała, gdy się
trochę uspokoiłam.
-Całowaliśmy się, a potem uciekł…-
wyszeptałam.- I ja nie płaczę z tego powodu, że uciekł, ale z tego powodu, że
już go więcej może nie zobaczę…- powiedziałam trochę głośniej i usiadłam na
łóżku.
-A numer?- pokręciłam głową.
Znowu nie wzięłam. Dochodziła dziewiętnasta. Mój rytuał; cukier,
insulina, jedzenie.
-A ciebie to nie boli?- spytała
Julia, gdy wbiłam sobie insulinę w udo.
-Czasami…- mruknęłam. Zalałam płatki
i poszłam przed telewizor i zaczęłam oglądać powtórkę wczorajszego meczu.
-Nie bądź taka przygaszona. Gdy się
nie uśmiechasz to wszystko wokół staje się inne. Ciemniejsze. Uśmiechnij się!-
powiedziała Julia zasłaniając mi telewizor.- Po to przyjechałam, abyś nie
chodziła smutna!
-Odejdź z tego telewizora, bo Pit
serwuje!!- wydarłam się na nią.
Oglądam sobie ze spokojem mecz, a tu nagle pojawia się moja postać,
która robi sobie zdjęcie na tle siatkarzy, a potem uśmiecha się do kamery. Ale
siara!
-Ahahahahahah!- śmiała się Julia.
-Spadaj.- uderzyłam ją poduszką w
ramię.
Zasnęłam przed telewizorem i
obudziłam się o czwartej. O szóstej miałam już być w biurze, dlatego
postanowiłam, że nałożę bluzę z kapturem, czarne rurki i szpilki z niebieską
podeszwą.
-A ty co tak latasz?- spytała zaspana
Julia z nieogarniętymi włosami.
-Do pracy mam na szóstą.-
odpowiedziałam.
-A która jest?- spytała ziewając.
-Teraz? Wpół do szóstej.-
odpowiedziałam.- Paa!- cmoknęłam ją w policzek i poszłam do wyjścia. Po drodze
zadzwoniłam do niej. –Julia, mamy miejsca VIP na mecz. Dobry widoczek na Kurasia!-
odpowiedziałam śmiejąc się.
-Śmieszne bardzo. Do zoba!-
rozłączyła się.
-Sorry.- powiedziałam, gdy wpadłam na
dwumetrowego kolesia.-Piotr?- spytałam po chwili.
-Klaudia, przepraszam za wczoraj. Naprawdę!-
przepraszał mnie cały czas.
-Oj zamknij się!- niemal krzyknęłam.-
Słuchaj ja mam wrażenie, że cały czas na ciebie wpadam, bo to przeznaczenie…
Ale nie jestem już pewna…- gdy to mówiłam, bawiłam się palcami.
-Ja chyba też…- wyszeptał.
Czemu to wszystko się kończy, gdy muszę iść do pracy?
-Pa Klaudia.- wyszeptał i pocałował w
policzek.
Weszłam do pomieszczenia zwanym „Moim biurem” i rozpoczęłam pracę. Nie
było takiego tłoku dlatego poszłam zrobić sobie herbatę zwykłą bezcukrową.
Przejrzałam pocztę, gdy wszedł ktoś, kogo się nie spodziewałam…
------------------------------------------------
Głupie, głupie. Nie wiem czy dodawać to dalej. Jak będą dwa komentarze dodam kolejny rozdział. G ł u p i e ! :( :P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz