środa, 13 sierpnia 2014

Rozdział 6.

    Piotr leży i zwija się bólu. Łzy lecą mi po policzku. Czemu? Nie wiem. Po prostu lecą. Julia mnie przytula i szepcze.
-Przeskocz barierki. Idź do niego, a nie się mi tu użalasz. Leć, póki ochroniarzy nie ma.
-Nie zrobię tego…- wyszeptuję w jej włosy, a ona się odchyla i patrzy na mnie i na barierki.
   Wstaję z miejsca i idę w dół. Rozglądam się i przeskakuję bandy. Biegnę na boisko, gdzie z bólu zwija się Piotrek.
-Klaudia!- woła Michał i idzie mnie przytulić i schodzi ze mną na kwadrat dla rezerwowych. –Nie powinnaś tu wchodzić, a jakbyś nie uciekła ochroniarzom i bym cię nie zawołał?- spytał i zmarszczył brwi.
-Co jest z Piotrkiem?- pytam puszczając mimo uszu przemowę Michała. W tym momencie Piotrek jest znoszony z boiska przez kolegów i sztab. –Mogę iść z Piotrkiem?- pytam się jednego ze sztabowców. Najprawdopodobniej Olka Bieleckiego.
-Rodzina?- pyta.- Co ty tu właściwie robisz!?
-Narzeczona.- kłamię.
-Chodź.- mówi i idziemy za Piotrkiem. Drepczę obok, próbując im pomóc. Piotrek nadal się zwija z bólu, a ja nie mogę już na to patrzeć. Pomagam chłopakom i biorę go rękoma za plecy i unoszę do góry. Fakt, nie było po mnie widać, że takie chuchro może pomóc takim wielkoludom. Oni opadali z sił, a ja im pomagałam. Nie wiem gdzie go nieśliśmy. Chyba do szatni, by Piotrkowi zdjęć nie robiono.
-Ty, patrz, to ta od Piotra.- szepnął Ziomek do Igły.
   Znowu. „Ta od Piotra” ach… Czy do końca życia będę postrzegana jako „ta od Piotra” czy zwykła Klaudia? Nie wiem.
-Jest tu Klaudia?- spytał Piotr z bólem.
-Jestem…- powiedziałam. Wszyscy zwrócili na mnie uwagę.- No idźcie, ja tylko wam pomagam.- nakazałam i podniosłam wyżej Piotra.
-Chłopaki! Pomóżcie jej, bo nie da rady unieść Cichego!- powiedział Igła, a ja na niego spojrzałam wzrokiem „Uduszę cię. Dam radę!”. Pierwszy rzucił się Michał Ruciak i tak mi pomógł, że go plecy zaczęły boleć i zamienił się z Ziomkiem.
    W głowie przeszło mi jedynie „Ta od Piotra” „Jest tu Klaudia?” i pomoc chłopaków. Jak ja bym chciała mieć takich przyjaciół jakich ma Piotr… Ktoś otworzył drzwi i był to chyba Olek. Położyłam go z chłopakami na ławkę i Olek zaczął badać sytuację.
-Naderwane więzadła…- stwierdził po chwili.- Nie będzie go już na reprezentacji w tym sezonie…- mruknął niezadowolony.
-Jak to nie będzie!?- spytał Igła podniesionym tonem.-Musi być!- pisnął.
-Nie musi…- wyszeptał Piotr. Usiadłam obok jego i złapałam za rękę.-Klaudia?
-Dasz radę… Na pewno dasz radę…- głaskałam jego dłoń.
-Z taką narzeczoną na pewno da radę.- powiedział Olek, a wszyscy spojrzeli na mnie i na Piotra z niedowierzeniem. Piotr się tylko uśmiechnął.
-Z tobą tak. Bez ciebie nie…- wyszeptał mi Piotr, a ja się zarumieniłam. –Znowu się rumienisz, naprawdę, musisz!?- uśmiechnął się od czasu kontuzji.
-No przepraszam…- zrobiłam oczy a’la kot ze Shreka i pocałowałam Piotra w usta.
-To my nie przeszkadzamy…- powiedział Olek i wygonił wszystkich z szatni.
   Gdy wszyscy się oddalili zaczęliśmy się śmiać.
-Narzeczona?-  spytał ze śmiechem. – Czy ja o czymś nie wiem?
-Hmm… No wiesz… Nie wiem…- powiedziałam. Piotr zamknął oczy. – Nie śpij.- powiedziałam i lekko go szturchnęłam. Nie zareagował.-Piotrek, to nie jest śmieszne!- ponownie go szturchnęłam, a on nic.- Piotrek!- krzyknęłam niemalże. –No Piootr!!- teraz zaczęłam histeryzować. Ani drgnął. Wybiegłam. –Panie Olku! Panie Olku!- wydzierałam się na korytarzu, ale nikogo nie było. Na mecz. Wbiegłam i zwróciłam uwagę tylko nielicznych. Ochroniarze. –Panie Olku!- znowu zawołałam, a ten spojrzał na mnie.- Ja jestem narzeczoną Nowakowskiego, proszę mnie puścić do pana Aleksandra Bieleckiego!- nakazałam. Ochroniarz mnie puścił.- Panie Olku, Piotr, Piotr nie chce oczu otworzyć!- prawie krzyknęłam.
-Cholera. Sowa!- zawołał lekarza i w trójkę pobiegliśmy do szatni.
-Piotrek!- krzyknęłam znowu próbując go obudzić.
-Sprawdzałaś puls?- spytał lekarz Sowa. Pokręciłam głową. Lekarz wziął głęboki wdech i sprawdził puls. –Stracił przytomność. Zdarza się.- odpowiedział. Teraz to ja usiadłam, bo mi zaczęło się kręcić w głowie.- Co się dzieje?- szybko spytał i znalazł się obok mnie.
-Bo ja mam cukrzycę i mi teraz słabo.- szybko wyciągnęłam sprzęt do mierzenia cukru. 55. –Panie Olku. Może iść pan mi batonika kupić? – podałam fizjoterapeucie drobniaki, a on kiwnął głową i odszedł. Po chwili wszedł z dwoma Marsami. – Dziękuję bardzo. – podziękowałam z uśmiechem.
-Nie ma za co…- odpowiedział i wyszedł z Sową.
     Zjadłam batoniki i kucnęłam obok Piotra.
-Piotrek… Obudź się… Proszę…- błagałam.- Mam coś ważnego do powiedzenia, ale to głupie, bo pewna nie jestem, ale chyba ci tego nie powiem, bo mnie wyśmiejesz…- powiedziałam.
   Usiadłam na podłodze i podśpiewywałam piosenkę Maryli Rodowicz „Ale to już było”. Piotra uważałam jako przyjaciela, ale to się zamieniało w coś innego. Sympatia, zauroczenie, miłość? Kto to tam wie… Wszystko przez Hanię, Dagmarę i Julkę! Przez nie wyobrażałam sobie ślub z Piotrem, kolację romantyczną, oświadczyny, poród z nim… Pokręciłam głową, aby wyrzucić z siebie te myśli.
-Gdzie ja jestem?- spytał Piotr, a ja aż podskoczyłam na jego głos.- Klaudia?- spytał ponownie.
-Piotruś, jesteś w szatni…- powiedziałam i dopiero teraz mi przeszło przez myśl co powiedziałam „Piotruś…”!? No pięknie. Będę mnie teraz uważać za „narzeczoną Piotra”.
- Piotruś?- uśmiechnął się Piotrek.
-No przepraszam…- powiedziałam i ucałowałam środkowego w policzek.
-Akurat Piotruś z twoich ust ładnie brzmi…- powiedział i cwaniacko się uśmiechnął. Zarumieniłam się.- Wiesz co? Te twoje rumieńce to mi w głowie zawracają, Klaudia.- powiedział i nakazał gestem dłoni bym usiadła.- I w ogóle, twój zapach, twoje brąz, a dokładniej czekoladowe tęczówki, twoje blond włosy, te piegi, uśmiech, śmiech, głos… Wszystko co twoje to piękne jest, nawet ta choroba jest piękna, gdy jest z tobą.- mówi, a mi łzy płyną ciurkiem. Ja chciałam mu to powiedzieć. –Kocham cię.- mówi pewnie, a ja się rozpłakałam.- Nawet te łzy ładnie wyglądają.- stwierdził i otarł moje łzy.
-Piotrek…- wyszeptałam i rzuciłam się na środkowego. ‘Opamiętaj się! Przyjaciele!!!” wołał mi głos w głowie. Co prawda tuliłam się do niego, ale nie mogę. Odczepiłam się i wybiegłam. Na trybuny, do Julii.
     Prawdopodobnie Olek mnie zauważył, bo poszedł do Piotrka. Mecz dobiegał końca. Znów tie-break. Przegraliśmy. 2-3 z Holandią. Dumni po zwycięstwie, wierni po porażce.
-Klaudia, narzeczona Piotra Nowakowskiego, proszona do szatni męskiej Polski! – dobiegło z głośników, a Daga, Hania, Iwona i Julia spojrzały na mnie.
-Musiałam jakoś przekonać Bieleckiego i ochroniarzy! – wypowiedziałam i pobiegłam do szatni. Cicho zapukałam i otworzył mi Paweł Zatorski. –Cześć. Klaudia Michalska.- podałam mu dłoń, a on mnie wciągnął.
-Piotrek chciał z tobą rozmawiać. – powiedział.
-Klaudia…- wyszeptał Piotr. Teraz zobaczyłam go całego bladego. – Zostań moją dziewczyną…- wyszeptał i prawdopodobnie chciał coś jeszcze powiedzieć, ale wpiłam się w jego usta. –Kocham cię.- powiedział głośniej i mnie przytulił.
-Dobra, ale na serio. Narzeczeni?- spytał Kurek z kpiną.
-Nie.- odpowiedzieliśmy zdecydowanie.- Teraz para.
-Po co te podchody w narzeczonych?- spytał Kurek. W tym momencie ktoś zapukał i była to Julia.
-Mogę odebrać Klaudię?- spytała swoim cienkim głosem, a Bartek upuścił koszulkę, którą trzymał w ręce.  Jego mina mówiła tylko „OMG!” i tyle. Stał jak zamurowany. Cicho się zaśmiałam. –Ruszysz się?- spytała ze śmiechem, ale ktoś ją popchnął tutaj i to była nawet Daga z Hanią.
-Czeeść!- powitały się wesoło i podeszły do swoich chłopaków przytulając ich.
-Bartek Kurek.- podał jej dłoń przyjmujący.
-Julia Bednarz.- uścisnęła jego dłoń. Ucałował jej dłoń, a ona się zarumieniła.
-Miło mi.- powiedział patrząc jej głęboko w oczy.
-Mi także miło.- odpowiedziała i spojrzała na mnie, a jej wzrok mówił „Jezu, BARTEK KUUUUUREEEK!”. Gdyby tylko mogła, pewnie by skakała po całym pomieszczeniu. Po trzech minutach wyszłyśmy. –Klauuudiaaaaa!!! Jak ja cię kocham, normalnie, jesteś booska!!- rzuciła mi się na szyję i zaczęła całować po policzkach. Ja się tylko z niej śmiałam. –Ej, widziałaś jak się na mnie patrzał? Jak na Natalię!- znowu mnie przytuliła.
-Widziałam, widziałam.- poklepałam ją po plecach.
-Czy ty i Piotrek coś tam tego?- spytała, a ja się zarumieniłam. –Wiedziałam!- uśmiechnęła się. –Masz numer do Bartka albo Piotrka?- zaczęła gadać jak najęta aż do mieszkania. Tam zamilkła.
-Co jest?- spytałam, a ona wskazała kuchnię. Kurde, tam ktoś był! Udało mi się wygrzebać numer do Piotrka, nie wiem jak ja go znalazłam w spisie połączeń. Ale co zrobię, jak Piotr ma nogę kontuzjowaną?
    W tym momencie się obudziłam. Okazało się, że o osiemnastej zasnęłam, a teraz jest dziewiętnasta.
-Spałaś jak zabita.- uśmiechnęła się do mnie Julia, gdy nakładałam koszulkę z numerem jeden.
-Śmieszne.- mruknęłam.
   Taki dobry sen, jakby prawdziwe zdarzenie. Spokojnie, jestem z Piotrem przyjaciółmi, a nikogo w naszym mieszkaniu nie było. Tylko ja i Julka i tyle.
‘Jesteś dla mnie życiem tlenem, jak Adam dla Ewy, rajem, edenem’ . Poleciało z głośników mojego Audi.
-Czego ty słuchasz?- spytała się Julia.
-Piosenek.- wytknęłam jej język.
-Zmieniłaś repertuar.- stwierdziła. –ACDC, Nirvanna, Nightwish, Lales, Red Lips…- wyliczała.-Roczek?- powiedziała z uśmiechem.
-Rock, nie roczek.- pogroziłam jej i wysiadłyśmy z Audicy o dziewiętnastej czterdzieści trzy. Pokazałam nasze bilety i poszłyśmy usiąść na nasze miejsca.
-Dzień dobry.- powiedział mały chłopczyk.

-Dobry.- odpowiedziały wszystkie kobiety wkoło. –To ten od Ignaczaków, nie?- szeptały między sobą.- Wychowany, kulturalny, normalnie, kandydat na męża!
________________________
Suprajs! :D Kto by się spodziewał, że to sen? Czyta to ktoś? Proszę, kto to czyta, niech chociaż skomentuje ten rozdział. :) Od jutra nie będzie mnie barrrdzo długo, dlatego dzisiaj dodam jeszcze 7. i 8. rozdział. Gdy wrócę, dodam resztę rozdziałów. Pozdrawiam ;*  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz