poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Rozdział 5.

-Dzień dobry.- powiedział mężczyzna.
-Dzień dobry.-odpowiedziałam. –Czego sobie pan życzy?- spytałam znad papierów.
-Chciałbym wybrać wycieczkę nad morze. Jakie poleca pani morze?- spytał Michał Winiarski.
-Eee…- zacięłam się i rozpoczęłam przeszukiwanie ofert biura podróży, w którym pracowałam. –Bułgaria?- spytałam, ale Winiar pokręcił głową.- Hiszpania?- spytałam. Wypytałam wszystko co możliwe w naszej ofercie, ale nie jedno.- A może Turcja?- spytałam zrezygnowana i pokazałam gościowi broszurkę z Turcji.
-Tak…- powiedział i się uśmiechnął. – Płacić od razu, czy przed wylotem?- spytał.
-Śpieszy się widzę. –powiedziałam ze śmiechem. – Jak pan woli.- puściłam mu oczko.
-Michał.- podał mi dłoń.
-Klaudia.- uścisnęłam jego dłoń.
-Ty jesteś tą Klaudią od Piotra?- spytał i zmierzył mnie wzrokiem.
    Zmieszana podrapałam się po karku. „Ta od Piotra?”.
-Ee… Chyba taak…- przymknęłam oczy, ale szybko je otworzyłam. – Więc tak, koszt wycieczki dla czterech osób będzie wynosił osiem tysięcy sto pięćdziesiąt osiem złotych.- zmieniłam temat. – Teraz data. Pasuje dwudziesty ósmy lipiec?- spytałam.
-No niezbyt. Bo my chcieliśmy tak wrzesień/październik…- powiedział Misiek.
-Może czternasty wrzesień?- podałam datę.
-Niee… Bo szesnastego jadę do Arka…- powiedział. – Będzie dziewięć lat.
-Jasne. Dwudziesty szósty wrzesień?- spytałam.- Ostatnia nasza wycieczka do Turcji w sezonie letnim, mimo tego, że nasz sezon letni kończy się pierwszego października.- uśmiechnęłam się.
-To niech będzie ten dwudziesty szósty.- odpowiedział.
    Spisałam jego dane na kartkę jaką zawsze wypełniałam, przynajmniej dwa razy dniowo, zrobiłam ksero i podałam Michałowi.
-Dziękuję.- odpowiedział. – A jakaś zaliczka?- spytał.
-Starczy tysiąc w ciągu dwóch tygodni.- odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Skinął głową.
-Dziękuję i do widzenia.- powiedział. –W razie czego zadzwonię. – puścił mi oczko i wyszedł.
     Reszta dnia jakoś zleciała. Trzech klientów i do domu. Tam szybki obiad i spacerek z Julią po parku, zakupy, oglądanie meczu, kolacja, kąpiel i do spania. Tam zawsze przy spaniu coś mnie dręczy. A to pytanie co dalej, co z cukrzycą. W końcu coś przed drugą udaje mi się zasnąć.
   Niedziela zleciała mi monotonnie do dziewiętnastej, gdyż mecz był o dwudziestej, a o tej godzinie z jedynką z przodu zaczęłam przygotowywanie. Koszulka z numerem jeden, policzki wymalowane i paznokcie pomalowane na reprezentacyjne kolory. Taką dziewczynę na pewno nie jeden chłopak chciałby widzieć. Ja bym chciała widzieć kiedyś takiego chłopaka…
-Klaudia, a gdzie my siedzimy?- spytała Julia.
-Ee… Rząd I miejsca 4-5, czyli z przodu na środku.- puściłam jej oczko.
-AAA!! Kocham cię normalnie!- powiedziała i mnie przytuliła.
-Weź, bo mi koszulkę wygnieciesz…- prychnęłam.
     Po drodze spotkałyśmy dwóch innych prawdziwych kibiców płci żeńskiej. Obie dziewczyny mi kogoś cholernie przypominały. Jedna miała koszulkę z numerem „2”, a druga z numerem „18”.
-Przepraszam, że się spytam, ale czy my się znamy?- wyprzedziła mnie Julia, co wprawiło w śmiech obie dziewczyny.
-Dagmara. Żona Winiarskiego.- podała mi i Julce dłoń.
-Klaudia, a to Julia.- odpowiedziałam z uśmiechem.
-Wiedziałam, że któraś z was zapyta.- powiedziała próbując opanować śmiech.
-Hania, narzeczona Marcina.- powiedziała druga i podobnie jak Dagmara podała nam dłoń, a my ją uścisnęłyśmy.- A wy jesteście nowymi dziewczynami Pita i Kurka?- spytała.
-Klaudia w pewnym sensie, a ja niezupełnie…- powiedziała Julia, a ja zaczęłam się rumienić.
-Wcale z nim nie jestem. Dobrzy kumple.- upierałam się.
-To od kiedy dobrzy kumple spędzają ze sobą każdą wolną chwilę i kupują sobie desery, bilety VIP-owskie i lody?- spytała.
-Emm… Może od zawsze?- odpowiedziałam. – A te bilety VIP miał w razie czego i nie miał co zrobić z nimi.- wyjaśniłam.
-Jasne, jasne…- powiedziały trzy dziewczyny.
     Więcej się do nich nie odzywałam. Podałam bilety w kasie i weszłam z Julią na trybuny. Odszukałam Piotrka. Patrzał w nasze jak na razie puste miejsca. Usiadłam na miejsce, a Piotrek nieśmiało mi pomachał. Odmachałam. Obok usiadła Dagmara i Hanna. Będą się teraz czepiać, że do siebie machamy.
-Wiesz, Klaudia. My z Michałem mieliśmy tak samo; bileciki, deserki, lodziki, machanie do siebie…- poklepała mnie po plecach Daga.
    Udałam, że tego nie słyszałam i zaczęłam się rozglądać. Przychodziły rodziny siatkarzy. Paulina Włazły z synkiem, Iwona Ignaczak z dziećmi i wiele, wiele więcej żon z dziećmi. Punkt dwudziesta wstaliśmy do hymnu. Odśpiewaliśmy i „heja banana!” do przodu. Kilka piłek wleciało w strefę VIP. Nigdy nie lubiłam, gdy jakiś siatkarz, w niektórych przypadkach jak na złość był to Nowakowski, leciał przez bandy w celu uratowania piłki i prawie zawsze wbiegał we mnie.
-Wiesz, Marcin też we mnie wbiegał, żeby obronić piłkę…- powiedziała Hania.
-Hanko, Hanko, czemu walłaś w karton…- zaczęłam śpiewać.
-Oj no sorki no…- powiedziała i wróciłyśmy do oglądania meczu. Pierwsza przerwa techniczna dla Holendrów 8:7. Idziemy w łeb w łeb. Cud się stał. Za Zatorskiego wszedł Ignaczak.
-Tata wszedł!- usłyszałam jak mała Dominika piszczała.
    Odwróciłam się i uśmiechnęłam do znudzonego Sebastiana.
-Dasz radę.- powiedziałam ze śmiechem.
-Nie dam, bo Domi mnie denerwuje już…- odpowiedział poirytowany i znudzony równocześnie.
    Sekretnie się uśmiechnęłam.
-Też taki byłeś.- powiedziała jego mama, czyli Iwona.- Iwona.- podała mi dłoń.
-Klaudia.- uścisnęłam ją. – Miło mi. – uśmiechnęłam się do Iwony.
-Mi także miło.- odpowiedziała z uśmiechem. –Masz dzieci?- spytała się mnie.
-Nie… Pierwsze pytanie powinno paść, czy mam chłopaka.- uśmiechnęłam się.
-A Piotrek?- spytała z niedowierzeniem. Kolejna osoba, która myśli, że chodzę z Piotrem! Niech jeszcze przyjdzie mama Bartka i życzy mi szczęścia z Pitem. Pokręciłam przecząco głową.- Aa.. Przepraszam. – powiedziała.
-Nie no spoko. Wszyscy tak myślą.- odpowiedziałam.
   Zaczęłyśmy się śmiać, a Dominika krzyknęła.
-Tatuś zszedł! Dostanie ode mnie!- powiedziała poirytowana, a Seba wywrócił oczami i ciężko westchnął. Wróciłam do oglądanie meczu.
   Pierwszy przegrany set. Drugi tak samo jak pierwszy- przegrany.
„Za słabo kibicujesz!” powiedział Piotr ukradkiem, gdy się rozgrzewał, bo wtedy siedział na ławce dla rezerwowych.

   Zaczęłam ich dopingować wtedy z całych sił. Za Kłosa, który źle upadł i prawdopodobnie skręcił kostkę wszedł Pit. Zagrywki flotem, jeden as serwisowy. Ostatni punkt… I… Piotr upada. Zwija się z bólu. 
______________________________

Po przerwie jestem! :) Kto czekał na powrót? ;) Tutaj tak namieszałam, że o Boziu. Słyszeliście o tym, że tylko ci, którzy mieli Cyfrowy Polsat będą mogli obejrzeć Mundial? Mam CP, ale no, to żenada! :/ Fakt, są już nowe kanały w CP. A słyszeliście hymn na Mundial? Ja jeszcze go tak całego nie przesłuchałam, więc się nie wezmę i nie oteguję. xD Dobra, muszę to napisać. Prawdopodobnie nie będzie mnie od 15 sierpnia do (chyba) 22, czy jakoś tak, bo moi rodzice se wymyślili wycieczkę do BUŁGARII.  A ja tylko takie "WTF?". Okej, dzisiaj w okolicach północy albo jakoś tak, będzie nowy ten no, rozdział xD Do północy! ;** 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz