Mecz się rozpoczął i wygrywaliśmy do
pierwszej przerwy technicznej 8-5 z Holendrami. No prawie jak w moim śnie.
Niestety to się przełożyło na przegraną seta pierwszego.
-A przepraszam, narzeczona
Nowakowskiego?- spytała brunetka, najprawdopodobniej żona Ignaczaka.
-Nie.- uśmiechnęłam się szczerze.-
Dobra znajoma, a nawet i kumpela. Auć!- dostałam z piłki.
-Przepraszam, nic się nie stało?-
spytał z troską Cichy.
-Na następny raz broń piłki, okej?-
warknęłam, ale się do niego schyliłam.- O dwudziestej drugiej, Lotos, nie
przyjmuję odmowy.- uśmiechnęłam się. Piotrek skinął głową i odbiegł.
-Uhuh.- zaśmiała się Julia. –Mogę iść
z wami?- spytała.
-Nie.- odpowiedziałam.- To ma być randka.-
odpowiedziałam i się zaczęłam śmiać.
-Randka powiadasz?- schyliła się
Ignaczakowa.
-Powiadam, że to emm… spotkanie
towarzyskie.- odpowiedziałam.
-Wiesz, Krzysiu robił tak samo. A
teraz co mam? Męża i dwójkę dzieci.- kiwnęła głową na dwójkę dzieci, a w tym
był ten mały, kulturalny chłopiec.
-Tamte panie, mówiły, że jest bardzo
wychowany i kulturalny i idealny kandydat na męża.- odchyliłam lekko głowę na
dwie starsze panie, a żona Krzyśka się zaśmiała.
-W końcu Krzysiek go wychował.-
uśmiechnęła się do mnie.- Iwona.- podała mi dłoń.
-Klaudia.- ścisnęłam jej dłoń.- Miło
mi.- powiedziałam z najszerszym uśmiechem.
-Mi także miło.- odpowiedziała i się
uśmiechnęła.-Dominika!- ryknęła, gdy zobaczyła, że młoda schodzi na dół.-
Sebastian!- ten też schodził na dół.- Przepraszam.- powiedziała i pobiegła do
dzieci.-Jesteście niewychowani czy co!? Jesteście pierwszy raz na meczu!?
Zachowujecie się jak rozwydrzone bachory!- wydarła się na nich.
-Iwona, przecież to dzieci.-
spróbowałam je bronić.
-No dobra, ale jak się zachowały!? Mi
i Krzyśkowi wstyd zrobiły!
-Teraz wstyd to robisz wyłącznie sama
sobie i Krzyśkowi.- powiedziałam spokojnie, a ona usiadła.
-Przepraszam.- powiedziała i oglądała
mecz.
„Za słabo kibicujesz” powiedział do mnie Piotr, gdy nie obronił kolejnej
piłki, a ja zaczęłam kibicować z całych sił.
-Ten Nowakowski to jej w głowie nieraz zawróci.- stwierdziły starsze
panie z tyłu.
-Przepraszam panie bardzo, ale czy
mogły panie zająć się meczem, a nie krytykować wszystko wkoło!? Może mi
zawróci, a może nie!- warknęłam na nie, a one siedziały cicho.
-Klaudia, nie tak ostro.- powiedziała
Julia.
-Spadaj, wkurzyły mnie, mendy jedne.-mruknęłam.
Obejrzałam mecz do końca, a wynik był 3-1 dla naszych. Była akurat
dwudziesta pierwsza trzydzieści dlatego poszłam do Lotosu. Chwilkę posiedziałam
i zobaczyłam czarny kontur Piotra. Przyszedł zapuchnięty.
-Co się stało?- spytałam od razu
biorąc moje rzeczy i wychodząc z nim do ławki w parku.
-Moja mama… Ta prawdziwa…
Przypomniała sobie o mnie i przyszła… Na mecz. Odepchnąłem ją…- wyłkał. –Gdy
wychodziłem z szatni podbiegła do mnie i powiedziała… Że mam przyjechać do niej
natychmiast, ponieważ nie da rady sama wychować siedmiorga dzieci, a ja jej
odpowiedziałem…- przerwał i się lekko uśmiechnął.- Że nie było się puszczać na
prawo i lewo, to by nie miała problemu…
-No i bardzo dobrze.- powiedziałam i
podam Piotrkowi chusteczkę.
-Taak…- westchnął.- Ale ona
powiedziała, że poda moich rodziców, którzy mnie zaadoptowali do sądu, że jej
dziecko porwali… I jakby co… Będziesz świadkiem w tej sprawie?- spytał z
proszącym uśmiechem.
-Skoro to ważne…- powiedziałam, a
Piotr mnie przytulił.- Ja chcę żyć!- pisnęłam, a on się zaczął śmiać.- A mama
Bartka i Bartek też ci pomogą?- spytałam, gdy weszliśmy do Lotosu.
-Jeśli będą chcieli.- powiedział.- Możesz
coś zjeść?- spytał lekko przechylając głowę w prawo.
-Jasne.- powiedziałam i wyciągnęłam
portfel.
-Umawialiśmy się o coś, tak? Chowaj
go!- nakazał patrząc na portfel. Zamówił dwa desery czekoladowe z bitą śmietaną
i truskawkami. –Smacznego.- powiedział z uśmiechem.
-Nawzajem.- odpowiedziałam i
chwyciłam łyżeczkę i zaczęłam jeść.
-Klaudia…- powiedział do mnie, a ja
podniosłam głowę, by go widzieć.- My jutro wyjeżdżamy z Gdańska i nie wiem
kiedy wrócimy… I widziałem twoje zdjęcia na twoim Facebooku. Naprawdę są
świetne… No i tak troszeczkę poleciłem cię naszemu „szefowi” od zdjęć i takich
innych nowinek…
-Ale w kadrze nie ma fotografa i
nigdy nie było.- odpowiedziałam z lekkim uśmiechem.
-Ale będzie.- powiedział i dumnie
wypiął pierś. –No i jutro… Jakbyś chciała oczywiście. Przyjdź o ósmej do
hotelu.- podał mi karteczkę z ulicą hotelu.- I podpiszesz umowę na sezon
reprezentacyjny.- puścił mi oczko.
-Piotrek… Nie wiem co powiedzieć… Ale
Julia, to Julia jest fotografem… Ja się bardziej zajmuję emm… Jakby to
powiedzieć… Zapisywaniem danych, bardziej papierkowe roboty…- podrapałam się po
karku pokazując Piotrkowi mój tatuaż „My number is 1”.
-Przyjdźcie obie, bo akurat Jarząbek
jest sam.- powiedział.- A fotograf taki jak Julia to Bartkowi może w głowie
zawrócić. To ta brunetka obok ciebie co siedziała, co nie? To on mówił, że ta
„brunetka jest ładna i jeszcze kiedyś będą razem” z uśmiechem.- powiedział
Piotrek. – A tak to ładny tatuaż.- powiedział uśmiechając się lekko.
Rozmowa toczyła się i wyszliśmy z Lotosu, gdy mieli go zamykać, czyli o
północy. Rozstaliśmy się życząc sobie dobrej nocy. Wpadłam do mieszkania
zapalając wszystkie światła piszcząc jak wariatka.
-Kobieto, co tak piszczysz?
Zobaczyłaś kuźwa ducha czy co?- spytała zaspana Julka.
-Juuulaaaa!!!- pisnęłam i rzuciłam
się na przyjaciółkę.- Dostaniemy robotę!- krzyknęłam.
----------------------
Tego raczej Jula się nie spodziewała, prawda? :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz