Piotr stał i patrzał bezradnie to na mnie,
to na kosz.
-Piotrek…- wyszeptałam.- Odejdź, bo
się też porzygasz…- spróbowałam się uśmiechnąć, ale znowu zanurzyłam głowę w
koszu.
-Chodź. Wypijesz herbatę i zjesz
coś.- powiedział stanowczo.
-Ale ja się nie ruszę…- westchnęłam.
-To ci to przyniosę. Masz tu
reklamówki i idź na schodki autobusu. Masz tam siedzieć z głową do góry. Nie
raz się tak robiło.- nakazał, a ja posłusznie poszłam i wykonałam polecenie. Po
chwili przyszedł z herbatą i kanapką z szynką i sałatą.
-Dziękuję.- wymamrotałam. Zjadałam
spokojnie, choć powinnam zmierzyć cukier. Pewnie teraz mi urósł. Mówi się
trudno. Zdjęłam szpilki i spróbowałam o własnych siłach dojść na swoje miejsce.
-Pomogę ci.- powiedział Piotr i po
chwili wziął mnie na ręce i zaniósł na miejsce przy oknie.- Prześpij się,
będzie ci lepiej.- powiedział i czule pocałował w czoło.
Oparłam głowę o ramię Piotra i chciałam się przywitać z Morfeuszem, ale
coś nie chciał mnie przyjąć do swej krainy.
-Jest pani Michalska!?- spytał Oskar,
który siedział na przedzie.
-Jeeest!- wrzasnął za mnie Ignaczak,
a ja pomachałam ręką dając o sobie znak.
-Piotrek… Przepraszam…- wyszeptałam i
znowu zamknęłam oczy.
-Nie ma za co, Micha…- powiedział.
Mam nowe przezwisko „Micha” . Lepsza Micha od Klausa. W końcu
przywitałam się z Morfeuszem.
-Jesteśmy w Katowicach.- powiedział
Piotrek mi do ucha. Skinęłam głową i oparłam się o zagłówek.
-Piotrek… Komu powiedziałeś jeszcze,
że mam cukrzycę?- spytałam z lekkim uśmieszkiem.
-No… Ale nie bij mnie… Wszystkim…-
odparł z uśmieszkiem.- Żeby wiedzieli…- dodał szybko.
-Nie no spoko. Chociaż ja nie
musiałam mówić…- odparłam. Zbliżała się czternasta. Wstałam i podeszłam do
Jarząbka.- Panie Oskarze, a my jedziemy na obiad, bo troszkę się zgłodniało?- spytałam
i spojrzałam na umierające z głodu tyły.
Jarząbek coś się spytał po angielsku trenera, a ja w ogóle nie znałam
angielskiego, więc stałam tylko.
-Tak. A poza tym przejdźmy na
przezwiska. Jarząbek.- uśmiechnął się do mnie serdecznie.
-Micha.- odpowiedziałam. Puściłam mu
perskie oczko i odeszłam.- Chłopaki! Załatwię pizzę, ale pod jednym warunkiem!-
powiedziałam z uśmieszkiem.
-Jakim!?- odpowiedzieli równocześnie,
a ja się uśmiechnęłam tajemniczo.
-Będziecie mi służyć do końca sezonu
reprezentacyjnego…- powiedziałam z uśmieszkiem.
-Co to, to nie!- wrzasnął oburzony
Karol Kłos.
-Widzę, że pizzy nie chcecie…-
westchnęłam i ruszyłam powoli do swojego miejsca.
-Może do połowy sezonu?- spytał
Andrzej Wrona.- Chociaż tyle…- spojrzał na mnie wzrokiem zbitego psa, a ja
odwróciłam się i podeszłam do Jarząbka z powrotem.- Jest!- krzyknął uradowany.
-A pizza będzie?- spytałam z
najpiękniejszym uśmiechem jakim tylko mogłam zrobić.
Znowu powiedział coś do trenera reprezentacji. Spojrzałam na chłopaków,
którzy mieli powystawiane głowy na przejściu.
-Tak…- powiedział Jarząbek.
-Dzięki Oskar!- pisnęłam i poszłam
wolno, próbując jakoś zmartwić siatkarzy.- Niestety, ale czeka was… pizza!-
krzyknęłam na cały autobus.
-Jak ty to robisz? Żadna dziewczyna
nie załatwiła nam pizzy! Ba, żadna dziewczyna nie „służyła” w kadrze!-
powiedział Igła ciesząc się niemiłosiernie.
-Wiesz, to się nazywa uśmiech, urok i
wdzięk!- odpowiedziałam z uśmieszkiem. Klapnęłam na kolano Nowakowskiego, bo
autobus gwałtownie zahamował.- Ups. Przepraszam.- wydukałam zalewając się
rumieńcami.
-Dobra, ale przestań się rumienić.-
wysapał Piotr speszony.
No to narobiłam chłopakowi nadziei. Nie ma co… Chyba, że to był jakiś
głos w głowie… Zaczęłam się poważnie zastanawiać. Latał za mną, gdy zwracałam
kanapkę, kupił mi herbatę i kanapkę. Nie… To się nazywa przyjaźń. Tylko
przyjaźń. Niech tak zostanie. Ostatnio coraz mniej miałam tej przyjaźni. Było
coś więcej…
-Wychodzić głodni!- zawołał Jarząbek.
-TAK JEST!- ryknął cały autobus i
wszyscy wyskoczyli z autobusu jak poparzeni tylko nie ja i Julia.
-Julia… Albo to moja głowa sobie coś
wymyśliła, albo Piotr mi powiedział jak spałam, że mnie kocha…- wyznałam, gdy
wchodziłyśmy jako ostatnie do pizzerii, a dwa ostatnie wolne miejsca były obok
Miki i Buszka. -O nie…- jęknęłam.
-Co jest?- spytała szybko Julia.
-Bo ja zbytnio nie lubię Mateusza.-
jęknęłam ponownie.
-Dasz radę… -powiedziała szybko Julia
i poklepała mnie po plecach.- Siema chłopaki. Nie ma innych miejsc wolnych,
można się dosiąść?- spytała z największym uśmiechem jakim obdarzył ją Bóg.
-Jasne!- powiedział uradowany Mika i
odsunął nam krzesła, byśmy usiadły.
-Dzięki…- mruknęłam i rzuciłam
spojrzenie na Piotrka. Siedział obok Bartka, Igły i Ziomka. Obydwoje najlepiej
by ich wymienili. Siedział zamyślony. Spojrzał na mnie i wysłał piękny uśmiech.
Odpowiedziałam również uśmiechem. Odwróciłam wzrok od tej czwórki i podeszłam
do toalety zmierzyć cukier i dać sobie insulinę. O dziwo wynik wynosił 109.
Podałam sobie odpowiednią ilość insuliny i z przybranym uśmiechem podeszłam do
stolika, gdzie czekała mnie ogromna pizza, z którą podzieliłam się z
Julią.
-Smacznego.- powiedział Rafał.
-Smacznego.- odpowiedziałyśmy z
Julią.
Szybko zjadłam swoją porcję. Rozejrzałam się i mój wzrok zatrzymał się
na Piotrku, który patrzał we mnie zamyślonym spojrzeniem. Pozwoliłam mu na
siebie popatrzeć, jeśli chce. Z resztą ja go też „zjadałam” wzrokiem.
Uśmiechnął się do mnie, a ja lekko do niego pomachałam.
-Czemu wy się nawzajem zjadacie
wzrokiem?- spytał roześmiany Mika.
-Bo tak nam się podoba.- mruknęłam i
wyjęłam telefon ze spodni. – „Julia, weź mi go, bo go uduszę!!”- wystukałam na
klawiaturze telefonu i wysłałam go brunetce.
-„Dasz radę. Jeszcze około pięć minut
i będzie spokój… Oby, bo mnie on zjada wzrokiem, spójrz tylko na niego… -,-„ –
odpisała. Żeby nie wzbudzać podejrzeń spojrzałam na Piotrka, a dopiero później
na Mikę. Rzeczywiście. On ją pożerał!
-„Ja nie mogę… I już wiesz, czemu go
nie lubię? Ale to nie tylko z tego powodu, ale też z tego, że nie przypadł mi
do gustu. Wytrzymamy razem ;**” – napisałam.
Nie lubiłam Mateusza Miki. Tak jak napisałam do Julii. Pożerał każdą
kobietę wzrokiem według mnie. Kobieciarz. Niewierny. Chamski.
-Okej! Reprezentacja Polski do
wyjścia!- ryknął Aleksander Bielecki.
Wszyscy wstali i podążyli do wyjścia. Na samym końcu ja i Julia.
-A wy co takie niemrawe?- spytał
Mateusz, który oczywiście się musiał przyczepić, bo co dać spokój dziewczynom,
które chcą mieć spokój. Po co?
-Hmm… Ja jakoś nie mam ochoty na
rozmowę i mnie brzuch boli…- spróbowałam go spławić. Mateusz przepuścił nas w
wejściu, ale odważny Bartek wyszedł po Julię, bojąc się, że się zgubiła, a i
przy okazji po mnie.
-Piotreek…- zaczęłam.- Weź mi tego
Mikę, bo go rozszarpię jak się nie przestanie na mnie i na Julę patrzeć!-
wyszeptałam mu do ucha przy okazji się do niego przytulając.
-Oj tam. On taki jest.- mruknął do
mnie Piotr.
-Wiesz Piotrek, jak on ją w całości
zje, to ty będziesz miał mniej do jedzenia.- zaśmiał się Winiar, który siedział
przed nami.
-Winiar!- warknął Piotrek.
Na całe szczęście zaparkowaliśmy pod hotelem w Katowicach. Na całe
szczęście również Piotrek „zaopiekował” się mną, a Bartosz Julią. Przyczyniło
się do tego, że majster Mika się odczepił. Piotrek wziął moją walizkę, choć nie
chciałam, żeby mi jej niósł, bo sobie coś nadwyręży. Bartek poszedł w ślady
przyjaciela, a Julia w moje. Faceci, zawsze uparci.
-Wiecie dziewczyny, jak coś, to
możecie się do mnie zgłaszać.- uśmiechnął się Mateusz, gdy przechodził obok
nas.
-Spadaj już…- mruknęłam, a Mika się
zatrzymał.
- Co powiedziałaś?- spytał lekko
przechylając głowę w prawo. –Co taki Piotrek ma, czego ja nie mam!?- wrzasnął.
-Mnie.- powiedział i chwyciłam
Piotrka za rękę. Piotr zrozumiał sytuację.
-Aa… To dlatego tulisz się do niego
jak papużka, co? A Julcia?- spytał Mika.
-Julcia ma Bartka.- mruknęła Julia i
odeszliśmy w czwórkę do hotelu. Gdy przekroczyliśmy próg recepcji wybuchł
głośny śmiech, ale po chwili ucichł, gdyż w pokoju pojawił się przyjmujący.
-Szczęścia.- powiedział chamsko.
Dobrze, że go nie lubiłam, gdyż mnie by to zabolało, ale to sprawiło mi
uśmiech.
-Dzięki!!- wrzasnęłam z Julią.
Dzięki Bogu dostałam pokój z panną Bednarz.
-Bednarzowa… A może… Zamienimy się pokojami?-
spytałam zachęcająco, a po chwili wybiegłam z pokoju. Oczywiście, nie mogło być
inaczej, gdybym nie wleciała w majstra Mikę.
-UWAŻAJ JAK CHODZISZ, ŁAMAGO!-
wrzasnął na cały hotel Mika.
-A TY UWAŻAJ GDZIE MASZ POKÓJ,
POKRAKO!- odwrzasnęłam.
-A TY UWAŻAJ CZY CI INSULINKA NIE
WYPŁYWA!- krzyknął chamsko. Strumień łez spływał mi po policzkach. Z pokoi
wyszli zaciekawieni siatkarze. Teraz złość wzięła nade mną władzę.
-Upss… Chyba coś z spodenek wypływa.
A nie, tylko podpaska ci przecieka.- mruknęłam z łzami.
-A ci krewka z Wawelu…- mruknął z
miną debila.
-Teksty ci się skończyły dzieciaczku?
Może idź pieluszkę zmienić, to wtedy pogadamy!- krzyknęłam i wtedy do akcji
wkroczył Piotr.
-Nigdy więcej, nie mów o Klaudii, że
jest gruba i wygląda jak Wawel!- powiedział ze złości.- I że jej insulina
wycieka!- zmrużył oczy, jakby miał zaraz zabić kogoś. Podszedł do niego, aż
Mika uderzył o ścianę. Prychnął i wziął mnie za rękę i wciągnął do pokoju.
Od razu przyległam do jego torsu płacząc i zanosząc się płaczem. To
wszystko przez tą cholerną chorobę! Dlaczego te gówno spotkało mnie do jasnej
cholery!? W końcu odczepiłam się od Nowakowskiego i wyszłam przepraszając go z
pokoju. Tak jak myślałam. W moim pokoju siedziało z dziesięciu siatkarzy,
oprócz Miki i Piotrka, który został w pokoju. Żeby tylko go nie zabił.
-Micha, ja cię bardzo przepraszam za
Mateusza co ci powiedział…- zaczął Buszek.
-I PO TO PRZYSZEDŁEŚ, ŻEBY SPIEPRZYĆ
MI CHUMOR!?- wrzasnęłam na niego chociaż nie powinnam.- Przepraszam, nie
chciałam tak krzyczeć.- uśmiechnęłam się.
-To jak mu pojechałaś było bombowe!-
pisnął z podniecenia majster Ignaczak.- Muszę przyjść do ciebie na kurs „jak
pojechać ludziom”!
-Jasne…- mruknęłam i opadłam na
łóżko. –Chłopaki, jak chcecie jakiś kurs, to przyjdźcie później, teraz SIO!-
wygoniłam siatkarzy z pokoju i zasnęłam.
-KLAUDIA!!- wydarł się Piotr, gdy
wleciał do pokoju. –Antiga chce z tobą się widzieć…- mruknął niezadowolony.-
Dowiedział się o incydencie z Miką…
-Już idę…- mruknęłam przecierając
zaspane oczy. Piotr cicho zapukał, a drzwi otworzyły się, a w nich stał zły
trener.
-Hello, Klaudia.- powiedział trener.-
Do you speak English good?- spytał się, a ja cudem to zrozumiałam.
-No. I’m help
on English. Please Polish…- mruknęłam wyraźnie.
________________________________________
WYGRALIŚMY! KURWA, WYGRALIŚMY! <333 FUCK YEAH! :3 Kolejny rozdział jutro ;D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz