czwartek, 18 września 2014

Rozdział 16.

   Pół godziny później wyszedł Winiar „spać i rozmyślać z zamkniętymi paczadłami”. To jest mój tekst zazwyczaj. W końcu mogłam zasnąć i obudzić się o dziesiątej trzydzieści rano.
-Jeest!- syknęłam.
-Co jest?- uśmiechnął się lekarz.- Obudziła się pani? Jak dobrze, bo właśnie miałem panią budzić na badania ze wstrząsem mózgu.- uśmiechnął się przyjaźnie.
-Ooo… Badania…- westchnęłam.- A muszą być?- jęknęłam.
-No widzisz, muszą być…- powiedział. –Najpierw słabnięcie, a później złamania- jedno otwarte…
-Te na nodze?- westchnęłam.
-Tak. Operacja była i coś tam wykazało, że coś tam, coś tam. No i jeszcze coś wykazało i coś ci tam zrobiliśmy, coś tam, ale nie pamiętam co…- nawijał na rolkę.
-A pamięta pan chociaż na co te badania?- spytał znudzona.
-Emma! Na co ta pani ma badania?- spytał się pielęgniarki, która szła obok lekarza.
     Boże, człowieku… Jakim cudem ty jeszcze jesteś w tym szpitalu!?
-Ile ma pan lat?- spytałam.
-Czterdzieści jeden.- odpowiedział kulturalnie.
-To mój dziadek z wiekiem siedemdziesięciu ośmiu lat pamięta więcej od pana…- mruknęłam.
-Wypraszam sobie! Co taki staruch może pamiętać!?- uniósł się.
-Proszę na mnie nie krzyczeć! I mój dziadek to nie jest staruchem! On chociaż pamięta, to co powiedział trzy minuty wcześniej!- krzyknęłam na cały oddział.- Po tych badaniach wychodzę na żądanie!- fuknęłam.
-Panie Marku, czy wie pan co teraz zrobił?- spytała pielęgniarka Emma.- Pokłócił się pan z statystykiem reprezentacji Polski!- krzyknęła.- I od teraz jest coraz mniej pielęgniarek na tym oddziale. Od tych badań to mnie też nie będzie!- fuknęła i obrażona poszła ze mną zrobić badania.- Nadęty jak… Boże, nie mogę. Takiego lekarza jeszcze nie było!
-Ja wszystko zrozumiem, ale żeby obrażać mojego dziadka? Niedopuszczalne! Wręcz karygodne!- powiedziałam.- Od ilu on tu pracuje?- spytałam.
-Wiem, że niecały miesiąc. I tylko sobie tyle popracuje…- mruknęła.
-A pani od ilu tu pracuje?
-Na tym oddziale? Od tego czasu co ten nadęciak tu pracuje. Przejdę na oddział dziecięcy i będzie dobrze… Przejdźmy na ty. Emma.- podała mi dłoń.
-Klaudia.- uścisnęłam jej dłoń, a Emma, aż pisnęła.- Co jest?- spytałam roześmiana.
-Pani mi uścisnęła dłoń…- jej oczy wyglądały jak pięciozłotówki.- I ta dłoń dotykała siatkarzy, a ja dotknęłam teraz pani.- patrzała na dłoń jak na święty obrazek. – I ja też tak jakby dotykała siatkarzy.- lekko się uśmiechnęła.
-O Boże… Jesteśmy na ty, przecież, a ty mi wyskakujesz z „panią”.- wywróciłam oczami.- Z resztą jak chcesz, to mogę ci załatwić zdjęcie i autograf z „wspaniałymi”. – uśmiechnęłam się.
-N- n- na prawdę?- teraz jej jakby mogły oczy to by wyszły z orbit.
-Naprawdę. Nawet z dedykacją.- puściłam jej oczko.
-O Boże…- pisnęła.- Dobra, robimy te badania i wychodzimy ze szpitala.- uśmiechnęła się.
   Badania przeszły pomyślnie i mogłam wyjść ze szpitala, ale wcześniej zadzwoniłam do mojego chłopaka.
-Hej, Piotrek.- powiedziałam do słuchawki z bananem na twarzy.
-Klaudia!?- spytał zaskoczony.- Eee… Po co dzwonisz?- spytał zmieszany.
-Piotrek, czy ty coś ukrywasz?- spytałam podejrzliwie.
-Eee… Niee…- odpowiedział.
-Aha.- ucięłam i się rozłączyłam.
Hmm…  Chłopaka? Który nie umie odpowiedzieć!?
    Wybrałam inny numer, tym razem do Krzyśka.
-Krzysiu, mój kochany przyjacielu.- powiedziałam.
-Nie mam kasy.-powiedział.
 -Nie o to mi chodziło.- mruknęłam. –Możesz iść do Piotrka i zobaczyć co robi? Bo trochę się niepokoję…- poprosiłam.- A potem zbierz całą reprezentację i przyjedźcie po mnie.- uśmiechnęłam się.
-Jasne.- uśmiechnął się prawdopodobnie.- Do zobaczenia.- cmoknął do telefonu i się rozłączył.
     Czekałam z Emmą u mnie w pokoju, aż zadzwonił mój telefon.
-Halo?- spytałam zachrypnięta.
-Klaudia…- zaczął poważnie Igła.- Nakryłem Piotrka na zdradzie…- powiedział.
-Ale, ale jak?!- krzyknęłam do telefonu.
-No w łóżku, z dziewczyną, kochali się!- odpowiedział.
-Kur…
-Kurde, powiedziałaś kurde, prawda?- spytał Krzyś.
-Kurwa jego mać!- warknęłam.- Weźcie go ze sobą. Chodźcie jak najszybciej, bo mnie rozniesie!- krzyknęłam i się rozłączyłam.
    Schowałam twarz w zdrowej dłoni i zaczęłam płakać. Jak to? Piotrek mnie zdradził… Teraz przez głowę przechodzą mi jego obietnice. Nigdy cię nie zostawię… Nigdy miał mnie nie zostawić! Niee… Dzisiaj rezygnuję z posady statystyka, biorę pociąg do Gdańska i jadę do domu. Nie wytrzymam tutaj!
-Klaudia, wszystko w porządku?- spytała Emma.
-Macie tutaj PKP?- spytałam.
-No raczej, a czemu?- odpowiedziała.
-Bo jutro mnie już tu nie będzie…- wyszeptałam i wstałam z łóżka. –Jak chcesz autografy, to chodź ze mną do hotelu, bo zanim oni się ruszą minie pół wieku. – powiedziałam.- Chcesz mi pomóc?
-T- tak…- wydukała.
-Nie mów nikomu, gdzie jadę i czemu.- powiedziałam i ruszyłam ku wyjściu.
   Emma wzięła moje rzeczy i poszła za mną. Szpital był blisko hotelu.
-Micha!!- pisnął Winiar i przytulił się do mnie.- Boże, jak się czujesz!?- spytał.
-Winiar, ogarnij się.- warknął Ignaczak.
-Chłopaki, zróbcie coś dla mnie po raz ostatni… Dacie jej autografy z dedykacją i zrobicie sobie z nią zdjęcia?- poprosiłam wskazując Emmę.
-Jasne.- powiedział Igła, a ja się przemknęłam do pokoju. O kulach weszłam na pierwsze piętro i do pokoju osiem. Uklęknęłam i zdrową ręką spakowałam swoje rzeczy. Gdy się spakowałam poszłam do Oskara.
-Proszę.- usłyszałam i weszłam do pokoju.
-Jarząbek, ja tak na szybko. Odchodzę.- postawiłam sprawę jasno i wyraźnie.
-Co?- spytał szczypiąc się w rękę. –Nie, nie, nie…- wyszeptał.
-Do zobaczenia, Oskar. Na razie. – odpowiedziałam i wyszłam z pokoju. Po drodze weszłam do swojego pokoju i wzięłam walizkę. Jak ja do cholery dojdę na stację!?  -Julia!- pisnęłam widząc przyjaciółkę. –Odchodzę. Pomóż mi się dostać na stację.- postawiłam sprawę jasno, a Julia spuściła głowę w dół.- Ej, co jest?- spytałam.
-Klaudia, przepraszam…- wyszeptała Julia, a obok niej zjawił się Piotrek namiętnie całując ją w usta.
-Wy!? Wy razem!?- krzyczałam na piętrze. Wpadł zdyszany Krzysiek.- Czemu mi do cholery jasnej nie powiedziałeś z kim on spał!? Czemu!?- krzyczałam z łzami w oczach.- Czemu!? Krzysztofie!? Czemu!?- krzyczałam nadal, a Krzysiek wziął moją walizkę i poszedł na dół. Poszłam za nim. Nawet nie wiem kiedy łzy spłynęły mi po policzku. –Trzymajcie się chłopaki…- pożegnałam się z każdym i poszłam do taksówki, do której wszedł również Winiar i  Igła.
-Klaudia… To nie tak jak myślisz, że ona z nim spała…- wyszeptał Igła.
-A niby jak!? No niby jak? Ona z nim się z nim przespała mając mnie w dupie. Przespał się ktoś kiedyś z Iwoną albo Dagmarą?- spytałam się patrząc na obydwóch siatkarzy. Cisza.- Nie wiecie jak ja się czuje.- wyszeptałam. Dotarliśmy do dworca PKP i chłopacy pomogli mi z walizkami. Sprawdziłam pociągi i kupiłam sobie bilety do Gdańska z przesiadką w Poznaniu. W końcu nadjechał pociąg, a ja z pomocą przyjaciół weszłam do przedziału i się ulokowałam. Siatkarze pożegnali się i chcieli już wychodzić, a tu pociąg odjeżdża.- Chłopacy, jeszcze wyskoczycie! – poganiałam ich, a oni poszli do przedziału służbowego, a pociąg się zatrzymał.
-Micha! Wróć do nas jeszcze!- krzyknął Winiarski, gdy wychodzili, a ja włożyłam słuchawki w uszy i włączyłam sobie jakiś film na telefonie. Ktoś mnie szturchnął.
-O, przepraszam.- powiedziała kobieta, a ja w odpowiedzi się uśmiechnęłam.
   Wyłączyłam jakże nudny film i rozglądałam się za kimś, kto by mógł mi pomóc.
-Przepraszam. Halo…- zobaczyłam chłopaka piętnastoletniego.
-Co jest?- spytał.
-Gdzie wysiadasz?- spytałam uprzejmie.
-W Poznaniu mam przesiadkę do Gdańska, a czemu?- odpowiedział.
-A byś mi pomógł dowlec się na tą przesiadkę? Bo też jadę do Gdańska, a bardziej do domu i nie wiem jak dojdę z walizką na kółkach, złamaną nogą i ręką o kulach…- westchnęłam.
-Jasne, czemu niby nie.- uśmiechnął się do mnie.- Michał.- podał mi dłoń.
-Klaudia, miło mi.- odpowiedziałam ściskając jego dłoń z uśmiechem.- Dziękuję.- powiedziałam.
-A skąd wracasz, jeśli mogę wiedzieć?- spytał.
-Z Katowic…- odpowiedziałam przegryzając dolną wargę.
-Stało się coś?- spytał opiekuńczo.
-Chłopak mnie zdradził z najlepszą przyjaciółką i zwolniłam się z pracy, którą miałam od pięciu dni…- powiedziałam na jednym tchu.
-A jaka to była praca?- brnął dalej.
-Drugi statystyk reprezentacji męskiej w piłce siatkowej halowej Polski. – wypaliłam. Chłopak spojrzał na mnie z wielkimi oczami.- No naprawdę, co się tak patrzysz?- prychnęłam.
-Bileciki do kontroli.- podszedł do mnie młody konduktor.
-Proszę.- grzecznie podałam swój bilet i przyjrzałam się dokładniej kolejarzowi.- Pieczara?- spytałam.
-Klaus!?- pisnął i utulił mnie. –Czemu ty jedziesz z Katowic!?- spytał i usiadł obok mnie.
-A tu się bywa i tam…- mruknęłam.
-Coś tu kręcisz.- szturchnął mnie łokciem.- Co cię gnębi, Klaudia?- spytał i spojrzał mi głęboko w oczy.
-No, bo…- i zaczęłam mu wszystko ze szczegółami opowiadać, a do tego jeszcze się jąkałam i płakałam. –No i taka to historia.- skończyłam i wytarłam mokre policzki.
-Klaus… Młoda, piękna dziewczyna z zapałem do pracy, olała robotę,  bo najlepsza przyjaciółka z chłopakiem się kochali…- powiedział Pieczara i mnie przytulił.- To gdzie teraz jedziesz?
-Teraz do Poznania, a potem przesiadka do Gdańska i do domu…- westchnęłam.
-Pomogę ci, akurat mam służbę.- puścił do mnie oczko.
-A ja?- wtrącił się Michał.
-Ty też mi pomożesz, bo jak ja wyjdę?- powiedziałam.
-Aaa, dobra, to se gadaj z Alvaro.- zaśmiał się Michał. Patryk zmrużył oczy i wyciągnął krótkofalówkę.
-Ej, a o której jest przesiadka w Poznaniu do Gdańska?- spytał. –Aha, okej. Dzięki, Piotr. Do zoba.- powiedział i włożył krótkofalówkę do kieszeni spodni. –Okej, zdążymy przejść przez peron i cię wygodnie usadowić.- powiedział. – Jest szesnasta, o siedemnastej będziemy w Poznaniu, a o siedemnastej trzydzieści odjeżdża pociąg do Gdańska, a w Trójmieście będziemy o dwudziestej.- powiedział i mnie ucałował w policzek.- Dobra, ja już lecę dalej sprawdzać bilety, przed Poznaniem przyjdę do ciebie i tobie pomogę.- powiedział i odszedł. Ciężko westchnęłam.
   Zaczęły mi się przypominać czasy mieszkania w wiosce, gdzie Patryk był moim sąsiadem. Ja mieszkałam w domu z numerem szesnaście, a on z numerem dziewięć. Pamiętam jak byłam taka młodsza, szesnaście lat, to latałam za nim jak tylko mogłam. Na te wspomnienia się zaśmiałam.
-Co się tak szczerzysz? Chłopak za młodu?- spytał Michał.
-A nie twoja sprawa, mały.- wytknęłam mu język.
-Ej… Mam siedemnaście lat, więc wiem co nieco.- zabawnie poruszył brwiami.
-Siedemnaście?- zdziwiłam się.- A ja myślałam, że piętnaście. Lol.- podsumowałam.
-Ale na serio, twój ten cały Pieczara…- zaakcentował z obrzydzeniem przezwisko.- to twój kumpel?- spytał.
-Tak, mój kumpel z wioski.- uśmiechnęłam się. Właśnie przechodził Patryk i mnie „przypadkowo” szturchnął.- Ty, uważaj sobie, panie konduktorze!- zaśmiałam się.
-Postaram się ogarnąć!- on również się zaśmiał.
-Jaki pedał, Boże…- powiedział jakiś dres.
-Zamknij się. To nie pedał, tylko mój kolo.- odpowiedziałam mierząc go wzrokiem.- Za obrażanie pracownika można dostać dwa tysiące grzywny.- zmrużyłam oczy.- Pieczara!- zawołałam mojego kolo.- Ten pan…- zaakcentowałam ostatnie słowo z pogardą.- nazwał cię pedałem, a za obrażanie pracownika przecież daje się grzywnę, nieprawdaż?- zatrzepotałam pięknie swoimi rzęsami.
-Ależ oczywiście, droga Klaudio.- uśmiechnął się przemiło do mnie.- Zapraszam pana za mną.- powiedział i wyszedł z przedziału z Patrykiem.
-Klaudio, ależ ty stanowcza.- zaśmiał się Michał.
-Michale, ależ ty jesteś młody i jeszcze nic nie rozumiesz w postawie dorosłych osobników.- również się zaśmiałam.
-Ale tak na serio… Kochasz go?- spytał i kiwnął podbródkiem w stronę, gdzie zniknął Patryk.
-Kochałam.- odpowiedziałam bez zastanowienia.
-A czemu teraz go nie kochasz?- spytał.
-Bo ma narzeczoną, a ja mam swoje życie i nie powinnam się wpie…
-Wpieprzać…- przerwał mi Michał.
-Właśnie. I nie powinnam się wpieprzać w jego. Tyle. – zakończyłam.
-Ale pasujecie do siebie.- podsumował i w tym momencie wszedł Patryk z tym dresem.
   Gdzie my pasujemy? W którym miejscu? Śmieszne i żałosne jednocześnie. Głośnio westchnęłam i obok mnie zrobiło się wolne miejsce, bo kobieta, która mnie szturchnęła się przesiadła pod pretekstem „małej ilości miejsca”. Oczywiście nie mogło być inaczej, gdyby Pieczara nie wszedł na miejsce tamtej kobiety.
-Spójrz tylko na siebie i na niego. Jak ulał.- szepnął mi do ucha Michał, a ja spojrzałam na Patryka. –Byliście kiedyś parą?- wypalił. Odpowiedziała mu cisza. Nawet ja sama nie mogłam stwierdzić, czy byliśmy razem, czy nie. –Haloo! Tu ziemia!- pomachał nam przed oczami swoją dłonią.
-Nie byliśmy…- wyszeptałam.
-Jak nie byliśmy, jak byliśmy!- zaprzeczył Patryk. –Klaudia… Zerwałem z Lilianną…- przyznał się.- Zdradziła mnie suka jedna…
-Przykro mi, ale co ja mam z tym wspólnego?- spytałam podnosząc brew, a Michał mnie szturchnął.- Co jest?- spytałam.
-On chce być z tobą.- szepnął Michał.
-A w dupie to mam.- warknęłam i oparłam się o siedzenie pociągu. Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam. Obudził mnie Patryk.
-Wstawaj, dojeżdżamy.- szturchnął mnie, wziął moją walizkę i wyszedł z przedziału. Gdy pociąg się zatrzymał, Michał wziął swoją torbę i pomógł mi wstać i wyjść z pociągu na peron.
    Pieczara ciągnął moją walizkę, a obok mnie dzielnie kroczył Michał. Weszliśmy do pociągu i usiadłam na dwóch miejscach. W końcu mogłam sobie to przemyśleć.
   Czemu nie wybuchłam i nie uderzyłam Piotra z tak zwanego „liścia”? Czemu obwiniałam Igłę za to, że mi nie powiedział z kim mnie Piotrek zdradził? Czemu odeszłam z posady statystyka reprezentacji!? Czemu musiałam napotkać Pieczarę w pociągu? Wszystko się pieprzy za jednym razem… Chcę swoją bajkę! Spojrzałam przez okno. Przecież my ruszyliśmy dawno!
-Lol.- powiedziałam.
-Co „Lol”? – spytał Michał.
-No ruszyliśmy. Lool.- odpowiedziałam.
-Bileciki do kontroli.- powiedział Patryk.
-Nie mam. Co dostanę? Jaką karę? Panie…- zerknęłam na jego nazwisko na koszuli, gdzie nosił plakietkę.- Pieczuński?
-Oj, Michalska, co z ciebie wyrośnie?- pokiwał Patryk ze śmiechem głową.
-To co widzisz!- wytknęłam mu język.
   Reszta podróży minęła mi w rozmowie z Michałem. W końcu dotarliśmy na stację w Gdańsku.
-Kurde no!- krzyknęłam.
-Co jest?- spytał Patryk wysiadając z pociągu.
-Moja Audica jest pod hotelem dwadzieścia minut stąd, a mój blok trzydzieści. Weź tu dojdź do domu!- histeryzowałam.
-To ci pomogę.- zaoferował się Michał z Patrykiem.
   No i ruszyliśmy ku mojemu bloku. By musiała tu być jakaś dziewczyna do pogadania…
-Ej, albo wiecie co? Chodźmy do szpitala od razu, bo na piąte piętro nie wejdę.- powiedziałam i poszliśmy do szpitala.- Dalej sobie poradzę.- powiedziałam do Patryka.- Ale jeden musi zostać.- spojrzałam na Michała.
-Dobra, Klaudio. Mam nadzieję, że przyjedziesz kiedyś w odwiedziny do nas.- powiedział Patryk i ucałował mnie w czoło.- Żegnaj.- dodał i wyszedł ze szpitala.
   Pokiwałam z niedowierzeniem głową. Patryku, przepraszam, wróć! Chciało mi się płakać, krzyczeć i śmiać jednocześnie. W końcu podeszła do nas jedna z pielęgniarek. Zaprowadziła mnie do sali, a ja pożegnałam się z Michałem.

-Klaudia!- wleciał z powrotem do pomieszczenia.- Daj mi swój numer.- poprosił, a ja wyrecytowałam pięknie dziewięć cyfr.- Zadzwonię później.- puścił mi oczko.- Do zobaczenia.- powiedział z uśmiechem i wyszedł.

_____________________________________________

Oh no.., Piotrek i Klaudia koniec!? :o :D Co mną zawładnęło? A do tego ten przyjaciel. Kto to kurwa jest? A dobra, sorry, wzorowałam sie na moim przyjacielu XD To co? Ostatni? :<  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz