poniedziałek, 1 września 2014

Rozdział 11

    Chłopacy siedzieli i z uśmiechem przyglądali mi się.
-Może ten pan, co cię za rękę trzyma już siedem godzin?- podsunął mi myśl Winiarski.
-Chłopaki, możecie mnie i Piotrka zostawić „sam na sam”? Proszę…- spytałam z lekkim trudem, ponieważ zachciało mi się pić. Wyszli.- Piotrek, zostań moim prawdziwym chłopakiem.- wypaliłam na jednym tchu.
   Nie odzywał się przez dłuższą chwilę. Uznałam, że ja też się nie będę odzywać. Najchętniej bym wypaliła jeszcze „Bądź ojcem moich dzieci, dziadkiem naszych wnuków i pradziadkiem naszych prawnuków! Stwórzmy rodzinę. Zamieszkajmy w Gdańsku obok parku. Miejmy psa i kota! Rybki i świnki morskie!”, ale wolałam to przemyśleć, gdy byli jeszcze chłopacy.
-Klaudia…- w końcu przemówił, a ja się na niego spojrzałam. –Mogę nawet zostać ojcem twoich dzieci, dziadkiem naszych wnuków i pradziadkiem naszych prawnuków. Mogę nawet skoczyć za tobą w ogień. Kocham cię tak cholernie, jak Adam Ewę. Kocham cię tak jak ryba wodę. Kocham cię tak jak siatkówkę. A gdzie tam! Kocham cię bardziej niż siatkówkę! Jesteś moim światem od pięciu dni i dwóch godzin. O dwudziestej się poznaliśmy w czwartek. W kawiarni Lotos. W Gdańsku. W pięknym mieście.- gdy mówił mi to patrzał wyłącznie w moje oczy i trzymał za rękę.- Twoje czekoladowe tęczówki, lekkie piegi, blond włosy, pieprzyk na udzie, tatuaż na ręce, uda, ręce, ramiona, twarz, stopy, dłonie uzależniają. Twój zapach belgijskiej czekolady można wąchać całe życie. Twojego smaku ust pragnę najbardziej w życiu, twojego dotyku na moich policzkach. Pragnę ciebie. W całości.- powiedział, a ja lekko go pocałowałam.- Wiedziałem, że nie mam sobie robić zbędnych nadziei, ale jak się zgodziłaś na tą pracę to już nie wytrzymałem i chciałem ci to powiedzieć. Nie wiedziałem jak. Zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia. Kurde, kocham cię!- powiedział i teraz to on wpił się w moje usta.- Kocham cię, kochanie.- powiedział patrząc mi prosto w oczy. W tym momencie do pokoju weszli zadowoleni siatkarze, Julia i lekarz.
-Dobry wieczór. Lekarz Marek Franciszkiewicz. Jak pani się czuje? Wypoczęta?- spytał lekarz uprzejmie.
-Dobry. Dobrze, dziękuję.- odpowiedziałam. –Kiedy mogę wyjść?- spytałam prosto z mostu.
-Już.- odpowiedział lekarz.- Pójdę po wypis.- powiedział i zniknął za drzwiami.
-A ja w tobie się coraz bardziej zakochuję…- powiedziałam i pocałowałam Nowakowskiego w usta.
-Chcecie coś do picia?- spytał Mateusz.
-Wodę.- powiedzieli wszystko równocześnie.
-Okej.- powiedział i wyszedł.
   Kurde. Nie pomyślałam o Matim. Ale… Ale polubiłam go. Tak jak znajomego. Chociaż nie zawsze przepadałam za nim wolałam nie mieć wrogów, tylko znajomych, przyjaciół, ewentualnie chłopaka.
-Ja chcę patrzeć teraz wyłącznie tylko w twoje czekoladowe tęczówki i czuć zapach belgijskiej czekolady.- powiedział Piotrek i oparł swoje czoło o moje czoło.- Do końca życia…- wyszeptał patrząc mi w oczy.
-Weźcie, bo się porzygam!- krzyknął Igła.
-Igła! Ja tu się wczuwam, a ty takie coś psujesz!- wrzasnął na niego Winiar.
-Chłopaki! Ja tu prawie ryczę, no! Nie gadajcie, tylko dajcie im chwilę na czułości szpitalne!- ryknęła Julia.- Działajcie gołąbeczki, działajcie.- uśmiechnęła się czule do mnie i Piotrka.
-Ja z tobą dzień dłużej…- wyszeptałam i pocałowałam lekko w usta Nowakowskiego.
-A ja z tobą dwa dni dłużej…- odparł Nowakowski.
-A ja z wami nie wytrzymam ani minuty dłużej!- krzyknął Igła.
-IGNACZAK!- ryknął Winiar, Bartek i Julia.
-Ja chcę czuć tylko twoją obecność już do końca. Czuć twój zapach…
-Belgijskiej czekolady, znamy to, znamy… Kontynuujcie.- mruknął Igła. Julia go zgromiła wzrokiem.
-Czuć twój zapach belgijskiej czekolady. Patrzeć codziennie w twoje czekoladowe…
-Tęczówki, no rozwijaj się, Cichy! To nawet papier toaletowy się rozwija szybciej od ciebie!- prychnął Igła.
-Igła do cholernego ADHD twojego! Nie możesz posiedzieć cicho i się wczuć?- spytała Julia zapłakana.
-Patrzeć codziennie w twoje czekoladowe tęczówki. Czuć smak twoich brzoskwiniowych ust. Dotykać twoich rozpalonych policzków, które pięknie wyglądają z rumieńcami. Całować po każdym skrawku ciała…- gdy to mówił opierał swoje czoło o moje czoło patrząc mi głęboko w oczy.- Łaskotać cię tam, gdzie masz łaskotki.- cicho się zaśmiałam.- Przeżywać z tobą każdą godzinę mojego życia… Chcę cię kochać już do końca.- westchnął i namiętnie pocałował w usta.
-Ja chcę czuć zapach lawendy przy twojej osobie. Patrzeć w twoje dębowe tęczówki. Tulić się do twojego torsu. Chcę być łaskotana twoim kilkudniowym zarostem.- Piotrek cicho się zaśmiał.- Chcę cię tulić rano i wieczorem. Leżeć obok ciebie godzinami. Chcę zasypiać obok ciebie na kanapie, a budzić się w łóżku z tobą. Czytać razem książki. Kupować rzeczy dla naszych pociech. Chcę cię kochać mocniej od ciebie… Do końca życia i jeden dzień dłużej.- powiedziałam i namiętnie go pocałowałam.
-Kocham cię…- wyszeptaliśmy razem.
-Jezu, piękne! Piękne!- zachwycała się Julia i wydmuchała nos w chusteczkę higieniczną.
-Porzygać się można!- krzyknął Igła i wybiegł z pokoju.
-Popieram Julię. Się normalnie wczułem. Przyznam się. Jedna łza mi spłynęła.- przyznał się Winiar.
-Jak dla mnie to była taka komedia romantyczna z Igłą w tle.- powiedział Bartek.

-Bartek…- zaczęła Julia. Błagam, niech nic nie mówi, bo się zastrzelę. Jak ja prawie płakałam, gdy sama to mówiłam, a jak ona zacznie mówić swoim teatralnym głosem. –Kocham cię, głupku.-   powiedziała i go ucałowała w usta.
___________
Oj Igła, Igła, co? Wpieprza się w połowie. Haha. :) Do jutra! <3  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz